O rynku pracy z perspektywy Poznania.. wiem, wiem, gdzie indziej jest jeszcze gorzej :(

 

Arbeit macht frei – praca czyni wolnym. Pomijam pomnikowy dowód na to, że to był obóz pracy dla IG Farben, a nie obóz zagłady, bo nie o tym tu będzie mowa. Raczej nawiązuję do staropolskiego powiedzenia: bez pracy nie ma kołaczy. Chcesz jeść, więc pracuj..

 

Proste zaprawdę. Jak to wygląda w praktyce? „Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz i dzieci nam germanił” słowa Roty śpiewane przez patriotów na rynku w Poznaniu podczas obchodów ZWYCIĘSKIEGO Powstania Wielkopolskiego brzmią śmiesznie, gdy wielu z nich marzy o pracy w fabryce VW zamiast dla Polaka. Nie licząc upolitycznionej, kolesiowskiej znepotyzowanej monopolistycznej Enei, to właśnie niemiecki VW jest najlepszym pracodawcą w regionie. Można powiedzieć, że nikt nie da tyle Polakowi co Niemiec. Poczynając od płac, a na przestrzeganiu prawa pracy kończąc, po drodze jest pełno dodatków socjalnych. Jest to wzorcowa firma „ekonomicznego najeźcy”, od którego inne niestety trochę odstają z płacami, ale o łamaniu praw pracowniczych nie ma mowy. Na samym dole obcych pracodawców jest Amazon z pensją 14zł brutto/godzinę, gdzie prawo pracy jest również przestrzegane, pracodawca organizuje darmowy dojazd do pracy i obiady za 1zł. Lepiej jest w Lidlu, gdzie z braku pracowników pracodawca został zmuszony do grania w otwarte karty i na ogłoszeniu napisał wprost, że oferuje 2850zł brutto miesięcznie plus socjalne dodatki. Firmy logistyczne szukają magazynierów za 17zł/brutto na godzinę, niestety praca trzy zmianowa, więc chętnych brak. Oczywiście w tych firmach lepiej wynagradzani są poganiacze niewolników mówiący po niemiecku, bo przecież dyrektor mieszkający przez 5lat w Polsce nie nauczy się polskiego, jeśli wszyscy z którymi ma kontakt muszą mówić po niemiecku. Uber Alles zobowiązuje..

 

Na drugim biegunie są pracodawcy polscy, którzy płacą średnio 30% mniej i nie uznają prawa pracy, a o dodatkach socjalnych nawet nie słyszeli. Oczywiście płaczą, jak to są wykorzystywani przez państwo, a żyją prawie 40% taniej od własnych pracowników (koszty, leasing itp.). Znamienne jest, że właściciel firmy transportowej nie żyje na gorszym poziomie niż jego odpowiednik w Niemczech, a pracownicy na poziomie kasjerki z niemieckiego supermarketu. Ten o to właściciel nie pozwala nikomu wyjść z firmy przed nim, co skutkuje pracą 9godzin dziennie. To jest ponad 20godzin miesięcznie nadgodzin, za które pracownicy nie mają płacone. (praktyka stosowana nagminnie w wielu firmach). U polskiego prywaciarza nie dość, że nie obowiązuje prawo pracy, to nie ma rozpisanych kompetencji co do stanowiska, popularne jest, że pracownik podczas przestoju niezawinionego, kosi trawnik szefowi lub myje mu auta. Pozbycie się pracownika z ominięciem 3 miesięcznego wypowiedzenia załatwiane jest zwolnieniem dyscyplinarnym. Pracownik o ile ma czas i pieniądze może bujać się w polskich sądach miesiącami i też nie wiadomo czy wygra. Podobnie z powrotem kobiety po urodzeniu dziecka. Pracodawca likwiduje stanowisko i zgodnie z prawem za te same pieniądze każe być jej szambonurkiem, jeśli oczywiście podniesie raban co do swych praw. Tyle o prawie pracy nieprzestrzeganym, ignorowanym, a dla kurwinowców jak GPS, niepotrzebnym.

 

Mamy perełkę, czyli umowa zlecenie potocznie zwana śmieciówką. Śmieciowa płaca zazwyczaj, ale co najważniejsze, brak obowiązywania prawa pracy. Tu już pracodawcy nie mają żadnych ograniczeń w zarządzaniu zasobami ludzkimi potocznie zwanymi niewolnikami. Chociaż jest to błędne, ponieważ właściciel niewolnika musiał zapewnić dach nad głową i jedzenie, a teraz może płacić tyle ile uzna za stosowne nie myśląc, że to nie starczy na przeżycie nowoczesnego niewolnika. Mamy takie sytuacje, że na festynie w kasie z blachy, kobieta przez 16godzin w temperaturze ponad 50stopni pracuje bez przerwy, bez napojów, bez pożywienia, za 8zł na godzinę, sikając do butelki. Umowa zlecenie wyklucza pracę codziennie w określonych godzinach w tym samym miejscu. Taka praca powinna być na umowę o pracę z zachowaniem praw pracowniczych. Tak powinno być.. W galeriach handlowych, w których stosunek metra przypadający na jednego mieszkańca, jest największy w Poznaniu, większość pracowników pracuje na tzw. umowy śmieciowe. Kiedyś była afera, jak to portugalska Stonka wykorzystuje pracowników, teraz jest to wzorowy pracodawca podług standardów prawa pracy. Jednak polski zielony płaz obecny na każdym osiedlu przebił Stonkę. Umowy śmieciowe z płacą 10zł brutto/godzinę po 12godzin dziennie. Ekspedientki kończą pracę w jeden dzień o 23.00, a w kolejny zaczynają o 5:30 bo tak właściciel grafik ustalił. W stonce skrzynki z piwem chociaż można wózkiem pod regał podwieźć, tu nierzadko trzeba nosić przez cały sklep i po schodach.

 

Jak słyszę, że 12zł brutto na godzinę jako minimalna pensja zarżnie polskich przedsiębiorców, to sam bym ich do tej rzeźni z chęcią zawiózł. Podobnie z płaczem polskich przewoźników mających godnie zapłacić (minimalna niemiecka) za kilka godzin kierowcom, gdzie niemiecki kierowca za minimalną nie jeździ. O pracy „chronionej” w ochronie dla niepełnosprawnych za 5zł/godzinę to nawet nie myślę, bo płakać mi się chcę, że tak człowiek człowieka może upodlić.

 

Powyższe to nie koniec możliwości prawnych niewolenia Polaka. Jest jeszcze samozatrudnienie. O ile w przypadku handlowca można to jeszcze zrozumieć, chociaż to jest kurewstwo moi zdaniem, aby na pracownika przerzucać wszystkie koszty. Spotkałem wielokrotnie oferty: masz firmę, masz auto, zarobisz 10.000zł, jeśli dla mnie zarobisz 50.000zł. Ponadto handlowca chcą z bazą klientów, to powinno dużo więcej kosztować niż tylko zatrudnienie posiadacza wiedzy i kontaktów. Nic jednak nie przebije w upodlaniu pracowników, jak firma mająca magazyny mroźnie i przez to musząca specjalnie podług prawa pracy traktować magazynierów. Aby ominąć obostrzenia, kazano magazynierom pozakładać działalność gospodarczą, no i prawo pracy nie tyczy. Najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że można stracić pracę z dnia na dzień i pomimo braku dochodów ponosić koszty ZUSu, księgowości, a i leasingu nierzadko..

 

 

Znienawidzone przez kurwinowców prawo pracy jest kalekie, ale jest. Jakie ma być, jeżeli tworzyło je „społeczeństwo” poprzez swoich przedstawicieli w komisji trójstronnej; Lewiatan, bonzowie związkowi, osły z Wiejskiej. Jest łamane często, ale mając powyższe przykłady, to przynajmniej zagraniczne korporacje przestrzegają go, brak niego doprowadziłby do braku jakichkolwiek hamulcy w wykorzystywaniu pracowników.. O reformach samego kodeksu pracy nie będę się tu rozpisywał, ale samo prawo pracy jest antypracownicze :(